Moi drodzy do świąt już tylko 10 dni ...tak ,tak tylko 10 dni :)
Od kilku dni moja córka chodziła za mną i namawiała na pieczenie pierników .
Wcześniej mówiłam sobie ,że w tym roku nie będę robić tych ciasteczek gdyż trzeba użyć trochę siły do wyrobienia ciasta ,których mi wciąż jeszcze brak po zabiegu .
Wczoraj rano poszłam do sklepu i dostałam listę zakupów co mam kupić z obietnicą że Marta sama zrobi owe ciasteczka .
Pomyślałam sobie no przecież muszę kupić te wszystkie produkty i asystować córce w robieniu pierników bo gdzie się lepiej nauczy niż przy matce a z drugiej strony pomyślałam sobie że wspaniałe jest to że Ona wyniesie kiedyś z domu tradycyjne przygotowanie świąt :)
Tak więc zakupy przyniesione i do dzieła ...
Powiem Wam że dziewczyna spisała się na medal gdyż prawie sama zarobiła ciasto ,wałkowała ,wykrawała a ja tylko piekłam :)
Napiekłyśmy całą stertę pachnących pierniczków ,które pokażę w galowym wydaniu może w następnym poście :)
Ponieważ zrobiłyśmy mega porcję cista to Marta wykrawała i wykrawała a ja szybko wyczyściłam okno w pokoju i zajęłam się świątecznymi dekoracjami :)
Pisałam już o tym w poprzednim poście ale powtórzę się raz jeszcze że dekorowanie domu na święta to zajęcie które chyba kocham najbardziej :)
Póki co u mnie kolejne dekoracje cieszą moje oczy i nawet mąż się wczoraj wieczorem zachwycił kiedy zaświeciłam lampki na balkonie .
Zgaszone światło w pokoju plus blask lampek z balkonu -cudne :)
Pochwalę się jeszcze ,że udało mi się wygrać zabawę u Edytki i wczoraj przyfrunęła do mnie urocza nagroda :)
Druga para ciepłych skarpet prezentuje się już na nogach nowej właścicielki ,która szybko obie pary zwinęła :)
Edytko dziękuję za prezencik ,dodam tylko że dzisiejszą poranna kawusię piję w moim nowym kubeczku :)
A to karteczki które napływają od Was moje kochane duszyczki blogowe :)
Życzę wszystkim miłej niedzieli :)
Ja dziś jestem bardzo szczęśliwa bo jadę zobaczyć mojego bratanka ,który niedawno się urodził a który niebawem będzie moim kolejnym już Chrześniakiem :)
Super córcia- nie każdy ma tak dobrze:-)))))
OdpowiedzUsuńWspaniale, że masz pomocnicę w kuchni :)
OdpowiedzUsuńA wygrana wspaniała!!
Pozdrawiam :)
Dobrze mieć taką pomocnicę w kuchni, razem o wiele przyjemniej się piecze ;)
OdpowiedzUsuńTaka córka to prawdziwy skarb.... :))
OdpowiedzUsuńobie super jestescie
OdpowiedzUsuńAch! Zazdroszczę córki! Nie dość, że śliczna to jeszcze pracowita! Dobrze, że razem piekłyście ciasteczka, będzie kiedyś ten dzień wspominała z rozrzewnieniem, a może swoim dzieciom będzie opowiadała, gdy z nimi pierniczki będzie piekła:)))) Nie mniej to było wydarzenie, którego Wam zazdroszczę, bo ja mam bardzo daleko swoje dzieci i od pięciu lat nie spędzaliśmy razem tych wspaniałych , rodzinnych świąt, nie mówiąc o pieczeniu ciasteczek:(
OdpowiedzUsuńBuziaki Basiu zostawiam dla Ciebie i Córci.
Super masz pomocnicę w kuchni, tylko pozazdrościć.
OdpowiedzUsuńPiękne świąteczne dekoracje.
Cieplutko pozdrawiam:)
Pięknie udekorowałas pokój . Super że masz taką córkę , chętną do pomocy. Pozdrawiam przedświątecznie.
OdpowiedzUsuńFajnie tak razem coś porobić :) Kiedy mieszkałam jeszcze z rodzicami, to też z mamą wiecznie razem przesiadywałyśmy w kuchni. Pozdrawiam ciepło :)
OdpowiedzUsuńpożycz córci! :-)
OdpowiedzUsuńmoja wyemigrowała na drugi koniec Polski...
Witaj, weszłam przypadkiem i zachwyciłam się Twoim blogiem, Twoimi pracami:) Świetne:) Zostaję na dłużej:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam cieplutko i zapraszam do siebie:)
Ja też będę piec pierniczki wnet :) Okno świątecznie pięknie ustroiłaś.
OdpowiedzUsuń